[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Karen Joy FowlerIch Prawdziwa WartoćTaki czuÅ‚ siÄ™ niemal tak, jakby byÅ‚ sam. ZdawaÅ‚ sobie z tego w peÅ‚ni sprawa - przecież w wiÄ™kszym lubmniejszym stopniu byÅ‚ sam wÅ‚aciwie zawsze - alemiaÅ‚ wrażenie, że jako sobie z tym poradzi. Nie miaÅ‚ zresztÅ¡ innego wyboru. Jego bÅ‚Å¡d polegaÅ‚ na tym, żespodziewaÅ‚ siÄ™ przez pewien czas czego innego.Nad mostem wiÂszÅ¡cym, przerzuconym przez wyschniÄ™tÅ¡ rzek, pojawiÅ‚a siÄ™ druga gwiazda, drobna i matowa, poczym doÅ‚Å¡czyÅ‚a do SÅ‚oÅ„ca. Taki przeszedÅ‚ przezmost i pospieszyÅ‚ do domu; zbliżaÅ‚a siÄ™ najÂgorÄ™tsza pora dnia.Tuż przed nim co zabÅ‚ysÅ‚o na droÂdze i Taki nachyliÅ‚ siÄ™, aby to podÂnieć. ByÅ‚ to jeden z wierszy Hesper,prawie dokoÅ„czony. LeżaÅ‚ na zewnÅ¡trz przezcaÅ‚Å¡ noc. Taki od dawna już przestaÅ‚ czytywać wiersze Hesper; zaÂmiast odzwierciedlać co z jej życia, jakiespÄ™dzaÅ‚a tu z nim, byÅ‚y przeÂpeÅ‚nione tÄ™sknotÅ¡za rzeczami i ludmi z przeszÅ‚oci. SchowaÅ‚ wiersz do kieÂszeni. Przed drzwiami odkurzyÅ‚ ubraÂnie twardÅ¡szczotkÅ¡, wiszÅ¡c nad wejÂciem, tak starannie,jak tylko potrafiÅ‚, po czym uruchomiÅ‚ kontrolkÄ™. RozÂlegÅ‚ siÄ™ cichy odgÅ‚os przypominajÅ¡cy ssanie, kiedy drzwizamknęły siÄ™ za nim ponownie.Hesper przygotowaÅ‚a mu szklankÄ™ soku owocowego, chÅ‚odzonego lodem, Taki wypiÅ‚ go jednym haustem;odciÂski jego brudnych rÅ¡k pokryty lady palców Hesper,sÅ‚abo widoczne na spotniaÅ‚ym szkle. Napój byÅ‚ przesÅ‚oÂdzony i wzmógÅ‚ tylko pragnienie.Pomieszczenie przedzielaÅ‚a kotara : niebieski materiaÅ‚ o który postaraÅ‚a siÄ™ Hesper. W ten sposób z jednej izbyuzyskaÅ‚a dwie. Zza kotary dobiegÅ‚ goczyj gÅ‚os. - Taki domyliÅ‚ siÄ™, że Hesper po raz nie wiaÂdomo który wysÅ‚uchuje listu matki, listuopowiadajÅ¡cego o pogodzie na Ziemi i przeżyciach miÅ‚osnychjej mÅ‚odÂszych kuzynek. List nadszedÅ‚ już kilka tygodni temu, ale Taki starannie uniÂkaÅ‚ rozmów, KtóreprzypomniaÅ‚yby HesÂper, jak stare sÅ¡ naprawdÄ™ tewiaÂdomoci. Skoro trzymaÅ‚a siÄ™ tak mocÂno przekonania, że życie jej rodziny rozgrywa siÄ™ na tej samejpÅ‚aszczyÂnie czasowej, co jej wÅ‚asne, to wiÂdocznieowo samooszukiwanie byÅ‚o jej potrzebne. WiedziaÅ‚a przecież, jak wyglÅ¡da prawda. W tym czasie, jaki spÄ™dziÅ‚atu z Takim, jej matka zestaÂrzaÅ‚a siÄ™ i w koÅ„cuumarÅ‚a, a kuzynÂki zaÅ‚ożyÅ‚y bardziej lub mniej udane rodziny, albo też pogodziÅ‚y siÄ™ z życiem w samotnoci.Listy, nadchodzÅ¡ce dosyć regularnie co jakiczas, byÅ‚y iluzjÅ¡, Odpowiedzi Hesper nastÄ™powaÂÅ‚y a opónianiem jednego ludzkiego życia.Taki nachyliÅ‚ siÄ™, aby przejć pod kotarÅ¡ do drugiej izby. - Ale gorÅ¡co ÂpowiedziaÅ‚, Jak gdyby byÅ‚o to conoÂwego. Hesper leżaÅ‚a na brzuchu, ze skrzyżowanymiw kolanach nogami. I stopami uniesionymi do góry, jaj twarz tonęła w dÅ‚ugich wÅ‚osach o barwie wysuszonejtrawy. Taki spoglÅ¡daÅ‚ przez chwilÄ™ na tyÅ‚ jejgÅ‚owy.- ProszÄ™ -WyciÅ¡gnÅ¡Å‚ z kieszeni wiersz i poÅ‚ożyÅ‚ obok jej dÅ‚oni. - ZnalazÅ‚em to na zewnÅ¡trz, z przodu.Hesper wyÅ‚Å¡czyÅ‚a list i odwróciÅ‚a siÄ™ na wznak. Wiersz nie leżaÅ‚ już teraz tuż przy niej. StaraÅ‚a siÄ™ nie patrzećna Takiego. MiaÅ‚a zaczerwienione policzki,co wiadczyÅ‚o o tym, że znowu pÅ‚akaÅ‚a. Uwiadomienie sobie tego faktu wzbudziÅ‚o w nim mieszaninÄ™współczucia i zniecierpliwienia, jakÅ¡ odczuwaÅ‚ już niejednokrotnieprzedtem i jaka każdorazowo wykaÅ„czaÅ‚a go psychicznie.- Z przodu - powtórzyÅ‚a Hesper, a w jej gÅ‚osie zabrzmiaÅ‚ ostentacyjnie ton zÅ‚oliwej obojÄ™tnoci. - A w jakispoÂsób udaÅ‚o ci siÄ™ rozpoznać częć tejpozbawionej wyrazu okolicy jako przód"?- DziÄ™ki drzwiom. Mamy tu tylko jedne drzwi, a wiÄ™c sÅ¡ to drzwi fronÂtowe.- Nle - zaprotestowaÅ‚a Hesper. ÂGdyby byÅ‚y jeszcze drugie drzwi, moÂglibymy podyskutować, które z nich sÅ¡tylne, a które przednie. Ponieważ jednak mamywyÅ‚Å¡cznie jedne drzwi, nazywajmy je po prostu drzwi". ÂSkierowaÅ‚a wzrok pionowo do góry. ÂUżywasz słówtak beztrosko. To sÅ‚owa z innego wiata. Tu zyskaÅ‚yinne znaÂczenie.Jej powieki dygotaÅ‚y przez dÅ‚uższÅ¡ chwilÄ™, rzÄ™sy pociemniaÅ‚y od Å‚ez. ÂRzecz nie tylko w tym, że to mniezÅ‚oci, ale to może też zaszkodzić twojej pracy.- Moja praca to badania Menów ÂodparÅ‚ Taki - a nie tworzenie noweÂgo jÄ™zyka.Hespar zamknęła oczy.- Nie widzÄ™ tu żadnej różnicy ÂowiadczyÅ‚a. LeżaÅ‚a tak w bezruchu, po czym otworzyÅ‚a z powrotem oczy ispojrzaÅ‚a mu prosto w twarz. - Nie mam chÄ™ci natÅ¡ rozmowÄ™. W ogóle nie wiem, dlaczego jÅ¡ zaczęłam. CofÂnij to wszystko, odtworzymy tÄ™ scenÄ™ od nowa. Tymrazem bÄ™dÄ™ miÅ‚Å¡ kobietkÅ¡. Wejdziesz i powiesz: "Kochanie jestem już w domu !", a ja zapytam, jak przeszedÅ‚ ci poranek.Taki chciaÅ‚ już zwrócić jej uwagÄ™ na fakt, że i ta scena pochodzi z inÂnego wiata, nie pasuje tu, kiedy nagleusÅ‚yszaÅ‚ zgrzyt zamka w drzwiach. DostrzegÅ‚,jak twarz Hesper tężeje i blednie. ChwyciÅ‚a wiersz i wsunęła go sobie pod uwiÅ¡zanÅ¡ w talii chustÄ™. ZanimzdoÅ‚aÅ‚a wstać, w sypialni staÅ‚ już pierwszy Men.Taki przeliznÅ¡Å‚ siÄ™ znowu pod koÂtarÅ¡, aby zamknšć drzwi, zanim temÂperatura w domu wzronie. Pierwszepomieszczenie byÅ‚o peÅ‚ne kurzu i rÄ™Âce, którewyciÅ¡gnęły siÄ™ ku niemu, kiedy przechodziÅ‚, zostawiÅ‚y na jego ubraniu i ciele plamiste lady. NaliczyÅ‚ osiemMenów, otaczajÅ¡cych go niczym ćmy, ćmy wielkociludzkich dzieci, ale o skarÅ‚owaciaÅ‚ych, owÅ‚osionych skrzydÅ‚ach, ciaÅ‚ach w ksztaÅ‚cie klepÂsydry i koÅ„czynach jakkije. NatrÄ™tnie krÄ™cili siÄ™ wokół niego,zaglÅ¡dali do szafek, ciÅ¡gali ze stoÅ‚u tamy magÂnetofonowe. Kiedy byli odwróceni do niego tyÅ‚em, mógÅ‚dostrzec symetryczÂny ukÅ‚ad ciemnych plam, oznaczajÅ¡ÂcychskrzydÅ‚a. Wzory przywodziÅ‚y na myl ludzkie twarze, niezwykle smutÂne, poważne i zdecydowane. I byÅ‚y toraczej twarze mężczyzn, takie przynajÂmniej odnosiÅ‚wrażenie, chociaż HesÂper byÅ‚a innego zdania.Grupa badawcza, kierowana przez Hansa Mene, która przed wieloma laty nawiÅ¡zaÅ‚a po raz pierwszy tenkontakt, uznaÅ‚a pomysÅ‚ umieszczenia w swym sprawozdaniuwzmianki o owych twarzach za zbyt niedorzeczny. Zamiast tego, zaÅ‚Å¡czyli do sprawoÂzdania zdjÄ™cia, abyprzemówiÅ‚y same za siebie. Być może, pierwsi odkrywÂcyzadawali sobie to samo pytanie, co Hesper, kiedy Taki pokazaÅ‚ jej po raz pierwszy te zdjÄ™cia. Czy torzeczywicie twarz? A może jest to tylko kolejny dowódpotwierdzajÅ¡cy dšżenie czÅ‚oÂwieka do dostrzegania wszÄ™dzie sweÂgo podobieÅ„stwa? Hesper zatytuÅ‚owaÅ‚a jedenze swych wierszy Kuchenny bóg"; byÅ‚a to prawdziwahistoria koÂbiety, której mniej wiÄ™cej sto lat teÂmu wydaÅ‚o siÄ™, że w stwardniaÅ‚ej powÅ‚oce tortu dostrzegÅ‚a obrazChrysÂtusa. - Czy ONI widzÅ¡ to samo?ÂzapytaÅ‚a wtedy Takiego, ale pytanie to w odniesieniu do Menów byÅ‚o nie na miejscu, gdyż - jak dotÅ¡d - nie byÅ‚omożliwoci stwierdzenia, jak zaÂreagowalina widok istot ludzkich Âz przerażeniem czy aprobatÅ¡ - jakÂkolwiek bardziej uważna obserwacja oczu MenówpozwalaÅ‚a dostrzec pewÂnÅ¡ gÅ‚Ä™biÄ™, co w sposóbzdecydowany zmieniaÅ‚o pierwsze wrażenie o obraÂzie pÅ‚askim.Taki uważaÅ‚, że twarz Hesper rówÂnież zmieniÅ‚a siÄ™ od owego dnia sprzed szeciu miesiÄ™cy - ten okres przyjÄ™liza czas trwania podróży Âkiedy to powiedziaÅ‚amu, że poleci z nim, a on pomylaÅ‚, że Hesepr chce to uczynić z miÅ‚oci. Przestudiowali mnóstwo materiałówinformacyjnych na temat Menów i wtedy odczuwaÅ‚atylko jedno: współczucie.- Jakie to musi być okropne - zaÂstanawiaÅ‚a siÄ™ - kiedy kto, kto umiaÅ‚ fruwać, utraciÅ‚ raptem tÄ™ umiejÄ™tnoć?Jaki wpÅ‚yw ma taka strata na wiaÂdomoćrasowÅ¡ danego gatunku- To staÅ‚o siÄ™ tak dawno, że z pewÂnociÅ¡ przestaÅ‚o być traktowane jak strata - odpad wtedy Taki. -.Teraz totylko legenda, mit, w który nikt już chybanie wierzy. A może nawet mniej, najwyżej cichy szept w pamiÄ™ci tej rasy.Nie trafiÅ‚ jej do przekonania. - JaÂka szkoda, że oni nie piszÅ¡ wierszy ÂpowiedziaÅ‚a. Ale z biegiem czasuprzestaÅ‚a uważać, że sÅ¡ tak romanÂtyczni. ZeskwaszonÅ¡ minÅ¡ weszÅ‚a do frontowego pokoju, gdzie krzÅ¡taÅ‚ siÄ™ Taki. Meni obstÅ¡pili ja natychmiast, muskajÅ¡cjej ciaÅ‚o swymi nitkowatymi rÄ™kami i wsuwajÅ¡cje nawet pod ubraÂnie. Jeden z Menów usiÅ‚owaÅ‚ wepchnšć jej palec do ust i Hesper w ostatniej chwili zacisnęłamocno warÂgi. UtkwiÅ‚a wzrok w Takim. Z wyrzuÂtem?A może bÅ‚agalnie? Taki nie znaÅ‚, siÄ™ za bardzo na odczytywaniu z oczu myli innych. OdwróciÅ‚ wzrok.Zabawa zaczęła nudzić Menów; wyÂchodzili w niewielkich grupach, częć jednak zostaÅ‚a jeszcze trochÄ™, abyposzperać w skrzyniach stojÅ¡cych w sypialni.Wkrótce odeszli również oni I Hesper wraz z Takim zostali wreszÂcie sami. Hesper obmyÅ‚a siÄ™, tak doÂkÅ‚adnie,jak pozwalaÅ‚ na to skromny zapas wody. TakiwymiótÅ‚ w tym czaÂsie kurz. Zanim jeszcze skoÅ„czyÅ‚, HesÂper podeszÅ‚a do niego i bez sÅ‚owa pokazaÅ‚a swojÅ¡opróżnionÅ¡ szkatuÅ‚kÄ™ na klejnoty; biżuteria należaÅ‚akiedy do jej matki.- OdnajdÄ™ je, kiedy tylko zrobi siÄ™ trochÄ™ chÅ‚odniej - pocieszyÅ‚ jÅ¡ Taki. - DziÄ™kujÄ™.Meni zabierali zawsze jej rzeczy i tylko jej. Im bardziej odpychajÅ¡cy wydawali siÄ™ jej, tym bardziejfascyÂnowaÅ‚a ich swÅ¡ osobÅ¡. Obmacywali ja, bobrowaliw jej rzeczach i nie byÅ‚o żadnej możliwoci zabezpieczenia zamÂka u drzwi przed ich zwinnymi rÄ™kaÂmi - nawetgdyby Taki zgodziÅ‚ siÄ™ na porzÅ¡dne zamkniÄ™cie,on jednak i tak byÅ‚ temu przeciwny.- Meni dotykali Hesper o wiele czÄ™ciej, niż Taki, byli też przy tym bardziejnatarczywi. ZaÂbierali jej biżuteriÄ™,wiersze, listy, wszystkie te rzeczy, na których jej najÂbardziej zależaÅ‚o, i Taki przypuÂszczaÅ‚ - mimo iż jegobadania nad gwarantowanymi przypuszczeniamiznajdowaÅ‚y siÄ™ jeszcze w zbyt wczesÂnym stadium - że potrafiÅ¡ wyczytać co z tych przedmiotów. PierwsiodÂkrywcy sadzili, że Meni komunikujÅ¡ siÄ™ poprzeztelepatiÄ™. Jeżeli tak byÅ‚o rzeÂczywicie, to przypuszczenia Takiego zawieraÅ‚y w sobie sporÅ¡ częć prawÂdy. ZcaÅ‚Å¡ pewnociÅ¡ przedmioty te, same w sobienie przedstawiaÅ‚y żadÂnej wartoci dla Menów. Taki znaj...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
WÄ…tki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
Impressionists and Impressionism (Art Ebook), ART EBOOKS
Imperial Japan - (William P. Litynski), ebooks, japan, history
Iain Moran - Eyes Wide Open - Lecture Notes, Ultimate Magic eBooks Collection
Ian Rowlands - Full Facts Book of Cold Reading, Ultimate Magic eBooks Collection
Il libro che la tua chiesa non ti farebbe mai leggere a cura di Tim C. Leedom & Maria Murdy, ebooks