[ Pobierz całość w formacie PDF ]
RaVmfIdentSzed�em na gie�d�, wyda� �wie�o zarobion� kas� na jakie� duperele. Jak zawsze. Wdomu a� roi�o si� od bezu�ytecznych, acz ciekawych gadget�w. Tych przydatnychby�o sporo mniej, bo zazwyczaj nie by�y ju� takie ciekawe.S�o�ce ostro dawa�o popali�. Na niebie ani jednej chmurki. Deszcz nie spad� odkilkudziesi�ciu dni. S�ysza�em ostatnio, �e podobno jeszcze nie tak dawno temujesieni� pada�o codziennie. Tak, jasne.Jimmy siedzia� tam, gdzie zawsze: trzy budy na prawo od wej�cia do hali,niedaleko nielubianego sprzedawcy ci�gutek. Podszed�em do kumpla, przywitali�mysi� standardowo, pi�� o pi��. Kiedy� witano si�, �ciskaj�c sobie nawzajemd�onie u nasady kciuka. Niekt�rzy staruszkowie nadal tak robi�. Dziwne.- Hej, Jimmy, jak leci? - zagadn��em. Jak zawsze.- Cool, man. Wci�� tak samo. - Wtr�ca� w swe wypowiedzi sporo ameryka�skichzwrot�w. Jak zreszt� coraz wi�ksza cz�� ludu. On jednak robi� w jeszczewi�kszym stopniu. Dziadek Jimmy'ego pochodzi� ze Stan�w, przyjecha� do Polski,by lepiej zarobi�. Zabawne: zar�wno dziadek Jimmy'ego, jak i ojciec bylisprzedawcami na tej samej gie�dzie. Pierwszy sprzedawa� dresy, drugi - cedeki iemdeki. M�j kumpel zaj�� si� oprogramowaniem i tym podobnymi. - Co nowego? Jakmatka?- Trzyma si�, jako�. Ale wiesz, trudno jej teraz. - Jimmy ze zrozumieniempokiwa� g�ow�. Taa... Tego w�a�nie mi trzeba, �aski czarnego sprzedawcy szmelcu.Zmieni�em temat na bardziej mnie interesuj�cy. - Co� nowego na sk�adzie?- Hell, no! - odrzek� z nieukrywan� z�o�ci�. - Przywo�� mi sam shit ostatnio.�adnego topa, �adnego cuda, tylko sam shit! A z dobrych rzeczy, to tylko sameold onesy. - Pogrzeba� chwil� w baga�niku auta, wyj�� jakie� pude�ko. - O tu, naprzyk�ad, debe�ciakowy czytnik...- Dobra, dobra, Jimmy, nie ze mn� ta gadka - rzek�em szybko, bo kumpel zacz��traktowa� mnie jak pierwszego lepszego frajera. - Wiem co to, kupi�em ju�wcze�niej. To g�wno, a nie �aden debe�ciak.- No tak, sorry - powiedzia�, troch� chyba zawstydzony. Od�o�y� pud�o namiejsce. - Fuck, Pawe�, ledwo trzymam hold ona z tym shitem, kt�ry mi providuj�z fucking Stan�w.- Co? - zapyta�em. Czasem trudno by�o zrozumie� sens jego wypowiedzi, Jimmyrobi� z j�zyk�w niez�ego przek�ada�ca.- Ledwo dzier��! Fucking Ameryka�ce sraj� na uczciwy polski rynek. To czym mamhandlowa�? Samym polskim shitem? Jest jeszcze gorszy, ni� ten, co mam w aucie -zatoczy� r�k� szeroki �uk, wskazuj�c stos rzeczy, zape�niaj�cy baga�nik jegoForda. Wi�kszo�� tego towaru naby�em ju� wcze�niej, a reszt� uzna�em za niewart�uwagi.- Przykro mi - powiedzia�em szczerze. - Ale nic nie poradz�. - Jimmy uczyni�gest g�ow�, maj�cy pewnie znaczy� tyle, co "Ba!". - To jak, nic nowego?- Nie. - Chcia�em si� po�egna� i spr�bowa� gdzie indziej, gdy kumpel rzek� domnie: - S�uchaj, Pawe�. Sam prowadz� uczciwy interes, bez �adnych cheat�w. Towarmam legalny. A gonner�w nie lubi�. - Gonnerzy to ludzie, handluj�cy na czarnymrynku, g��wnie nielegalnym oprogramowaniem lub sprz�tem ze Stan�w. Kiedy�nazywano takich ludzi piratami. - Wi�cej, gardz� nimi.- No i? - zniecierpliwi�em si�.- Raz zrobi� wyj�tek. Widzisz tego typa, tam pod filarem?Powiod�em spojrzeniem za wzrokiem Jimmy'ego. Oparty o �cian� sta� jaki� facet, wbr�zowym p�aszczu. Pali� papierosa i wydawa� si� ca�kowicie poch�oni�tyobserwowaniem sprzedawcy ci�gutek.- Gonner? - domy�li�em si�. Jimmy potwierdzi� skinieniem.- Podobno ma nowiutki sprz�t ze Stan�w, fresh top. Absolutny new. A must, m�wi�.- Po minie kumpla �atwo mog�em zgadn��, �e ma te informacje z pierwszej r�ki.Nie zachwala�by cudzego badziewia. A zw�aszcza gonnerskiego badziewia. - U mniesam shit, mo�e u niego spr�bujesz?- Dzi�ki, Jimmy. Nie s�dzi�em...- To nie s�d�. Spytaj o Identa GP. - Podzi�kowa�em ponownie i ruszy�em, lecz pochwili us�ysza�em jeszcze: - Nic innego od niego nie kupuj! - U�miechn��em si�.No tak. To typowy Jimmy. Podobnie reagowa�, gdy dowiadywa� si�, �e id� do innegosprzedawcy. Zawsze miesza� z b�otem cudzy towar. Dlatego ju� dawno przesta�em mum�wi� o zakupach na innych stoiskach.�wawym krokiem zbli�a�em si� do m�czyzny w p�aszczu. W�a�nie, gor�co jak wsaunie, a on paraduje w p�aszczu. Musia� nale�e� do wi�kszego zrzeszeniagonner�w. Na tyle du�ego, by nie musie� martwi� si� o stra�.Nie zwraca� na mnie uwagi, dop�ki nie stan��em przy nim i nie zapyta�em:- Tu dostan� Identa GP?M�czyzna spojrza� na mnie. Na jego czole widnia�y �lady cz�stego u�ywaniaVirtuala, lekko ob��dny wzrok to potwierdza�. Skin�� g�ow�, po czym bez s�owaskierowa� si� w stron� jednego ze stoisk. Ruszy�em za nim.Doszli�my do niewielkiej budki, okupywanej przez go�cia o podobnych objawachprzebywania w wirtualnej, co tajemniczy m�czyzna w p�aszczu. Obaj skin�li sobieg�owami, po czym gonner przecisn�� si� na zaplecze. A ja za nim.Wci�� z papierosem w g�bie otworzy� jedno z pude�, wywali� stamt�d jakie�szparga�y, po czym wyci�gn�� mniejsze pude�ko. Oderwa� papierowy uchwyt,poci�gn�� za �ciank�, ukazuj�c mi zawarto��.Gadget wygl�da� jak wy��czony notebook. Sam ekran.- To to? - zapyta�em, lekko zdziwiony niezbyt oryginalnym wygl�dem przyrz�du.- That's Ident GP - rzek� facet lekko chrapliwym g�osem. - GP's newestinvention.- Dobra, dobra, daruj sobie. Chc� wiedzie�, co to robi? - Zauwa�y�em jegozak�opotan� min�. Kolejny ignorant, handluj�cy w Polsce, a nie znaj�cy naszegoj�zyka. - What does it do? - powt�rzy�em po ameryka�sku z naciskiem, lekkopoirytowany.- Check it yourself - odpowiedzia� zagadkowo, po czym zasili� przyrz�d alkalamii w��czy� ledwo widocznym przyciskiem, ukrytym z boku. Wysun�a si� malutkaplatforma z trzema oznaczonymi cyframi miejscami. Z drugiej za� strony wyros�ydwa kr�tkie czujniki. M�czyzna nakierowa� przyrz�d wypustkami na mnie.- Ooo, nie! - pokr�ci�em g�ow�, czuj�c, co si� �wi�ci. Obr�ci�em przyrz�d w jegod�oniach o sto osiemdziesi�t stopni. - Teraz demonstruj.Facet widocznie bez problemu za�apa�, albowiem bez sprzeciwu wcisn�� jedynk�. ZIdenta wydoby� si� cichy, piskliwy d�wi�k, czujniki lekko si� zako�ysa�y, a ju�po chwili na ekranie wyskoczy�y litery. Gonner poda� mi cacko. Wzi��em iprzeczyta�em.NAME: Thomas HarrisonSEX: MaleAGE: 42BIRTH DATE: 15.4.2111WEIGHT: 170HEIGHT:5'10"IQ: 101NATION: USABLOD TYPE: APrzez chwil� nie mog�em oderwa� wzroku od mocno kontrastuj�cych z jasnym t�ems��w. Wreszcie podnios�em wzrok. Gonner wydawa� si� bardzo zadowolony.- To jaki� �art? - zapyta�em. Facet troch� si� zmiesza�, obdarzy� mniezdziwionym spojrzeniem, po czym, kiwaj�c g�ow�, wskaza� palcem ekran.- Widz�, t�pa pa�o! - pozwoli�em sobie na inwektyw�, jako �e i tak mnie nierozumia�. - Is this a joke?- No, of course not! - zapewni�, czyni�c r�kami obronny gest. - Look, here's myname - wskaza� pierwsz� linijk� wy�wietlanego tekstu. Ju� otwiera� usta, bykontynuowa�, ale przerwa�em mu.- Dobra, cwaniaczku, te dane mo�na by�o wprowadzi� wcze�niej - powiedzia�em.Pomy�la�em jednak, �e taki przekr�t by�by bezsensowny, przecie� chyba nikt nieda�by si� z�apa� na taki numer, ale inne rozwi�zanie nie przychodzi�o mi dog�owy. Widz�c bezradne oblicze gonnera, prze�o�y�em mu swoje s�owa naameryka�ski.- Check it on yourself, then - odrzek� powa�nie, �rodkowym znaczkiem czyszcz�cobraz.Wiedzia�em, �e nic mi nie grozi, mimo to jako� niech�tnie skierowa�em dwaniewielkie czujniki na swoj� pier�. Gonner podni�s� lekko przyrz�d, aby wypustkiwystawa�y z Identa w kierunku mego czo�a.- It's better this way - wyja�ni�.Kciukiem wcisn��em jedynk�. Z przyrz�du ponownie wydoby� si� piskliwy d�wi�k.Poczu�em lekkie mrowienie nad brwiami. Po dw�ch sekundach czujniki przesta�ydygota�, a ekran zape�ni� si� nowym zestawem danych.NAME: Pawel NowakowskiSEX: MaleAGE: 21BIRTH DATE: 24.10.2132WEIGHT: 156HEIGHT:5'8"IQ: 107NATION: PolandBLOD TYPE: A- Kurwa ma�! - wysapa�em z uznaniem. Gonner najwyra�niej zrozumia�, bou�miechn�� si� promiennie.Wszystko si� zgadza�o! Moje imi�, nazwisko, data urodzenia. Grupa krwi, ilorazinteligencji! Sk�d oni to wiedz�? Co prawda, w imieniu brakowa�o polskiejlitery, ale maj�c do czynienia z ameryka�sk� produkcj�, nie nale�a�o si� tymprzejmowa� - ich ignorancja by�a wr�cz przys�owiowa...- To osobiste dane. Czy to nie nielegalne? - powiedzia�em, po czym potrz�sn��emg�ow� i od razu przet�umaczy�em.- Wanna buy it or not? - odrzek� tylko. Znaczy nielegalne. Prawa osobiste by�ychronione, a Ident GP je narusza�. Za posiadanie czego� takiego mog�em zdrowobekn��. Ale przecie� nie zamierza�em obnosi� si� z tym po ulicach, a zprzyjaci�mi mog�a by� niez�a zabawa. Poza tym, mia�em w domu sporo gadget�w,mog�cych skutecznie zakamuflowa� to cudo.- How much? - zapyta�em, niech�tnie oddaj�c przyrz�d.- Two thousand.- One - odrzek�em wr�cz machinalnie. Na gie�dzie zawsze mo�na by�o sporowytargowa�.Doszed�em do tysi�ca czterystu, da�em tysi�c sto, bo tylko tyle mia�em, a gonnerwidocznie nie mia� zbyt wielu klient�w, bo przyj�� bez przesadnego wahania.Mo�liwe, �e potencjalnych kupc�w odstrasza�a niebotyczna cena. Ponad tysi�cpapier�w za kolejny ciekawy, ale bezu�yteczny gadget.Facet w p�aszczu wr�czy� mi ju� zapakowanego Identa. Zapyta�em go jeszcze, najak d�ugo starczaj� alkale i do czego s�u�y trzeci znak. Odpowied� na pierwszepytanie w pe�ni mnie zadowoli�a. Odpowiadaj�c na drugie, gonner powt�rzy� to,czym argumentowa� podwy�szenie ceny podczas targowania si�. Wierz�c jego s�owom,mo�na by�o s�dzi�, i� wkr�tce otrzymaj� ze Stan�w dodatki do skanera, jak go wmy�lach nazwa�em, pozwalaj�ce rozszerzy� mo�liwo�ci przyrz�du. Spis funkcji mia�by� uaktywniany w�a�nie trzecim przyciskiem. Ponadto lada dzie� mia� nadej��chip, ��cz�cy Identa z SV Glassem. W to akurat w�tpi�em. Wed�ug mnie, �w chip ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mirabelkowy.keep.pl