[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Graham MastertonIKONKsi��ka ta jest jedynie wytworem wyobra�ni. Wszystkie postacie i wydarzenia wniej opisane s�wymys�em autora, a jakakolwiek zbie�no�� z rzeczywi�cie �yj�cymi lud�mi iprawdziwymiwydarzeniami jest wy��cznie dzie�em przypadku. �RINC� � Reduction In NuclearCapability� (zwykle wymawiane � �rink�) to akronim wymy�lony przez Biuro Po��czonychSztab�w dlaokre�lenia rozm�w tocz�cych si� obecnie pomi�dzy Stanami Zjednoczonymi aZwi�zkiemSocjalistycznych Republik Radzieckich, maj�cych na celu mo�liwie szerok�dwustronn�redukcj� zdolno�ci do ata-ku nuklearnego. �Przegl�d Po��czonych S�u�b�Nr XVII,1981�Polecili�my naszym �o�nierzom zdemontowa� [pociski] i zabra� je z powrotemdoZwi�zku Radzieckiego�. Nikita ChruszczowPa�dziernik 1962�Mo�e by�y i innekobietyfizycznie tak pi�kne jak ona, lecz nie ulega w�tpliwo�ci, �e w niej by�o co�wi�cej: wyr�nia�y j�kombinacja zadumy, t�sknoty i �ywotno�ci�. Lee Strasberg1962Rozdzia� pierwszySzuka� jej od tak dawna, przez dwadzie�cia pustych istresuj�cychlat. Kiedy w ko�-cu ujrza� j�, siedz�c� w p�mroku sali koktajlowej hoteluArizona Biltmore, gdyzoba-czy� jej piegowate d�onie obejmuj�ce szklank� du�ej Mimozy, zakrztusi� si�lunchem. A�musia� szybko wyj�� do toalety, aby wyplu� na wp� prze�kni�t� firmow� kanapk�.Sta� tam zuczuciem triumfu i dra�ni�cego niepokoju. � Jezus znalaz�em j�. Po tychwszystkich latachnaprawd� znalaz�em j�. Nagle, patrz�c w d� na swoje r�ce oparte o brzegumywalki, na r�ce,kt�re by�y o dwadzie�cia lat starsze ni� wtedy gdy zacz�� jej szuka�, pomy�la�:�Mam jednak na-dziej�, �e to halucynacja. Je�li to ona, b�d� musia� j� zabi�. Oni ��daj�ca�kiem powa�-nie,�ebym wr�ci� z jej g�ow�. A poza tym, co b�d� robi� przez reszt� �ycia? Ktozatrudni cz�owieka,kt�ry przez dwadzie�cia lat nie robi� nic, tylko przemierza� Ameryk� wzd�u� iwszerz, oddeszczowej Filadelfii po styczniowe �niegi Oregonu, w poszukiwaniu jed-nejkobiety?Wyszed� ztoalety, drzwi zaskrzypia�y g�o�no. Wci�� tam siedzia�a, sama, na jednej ztych niezgrabnych sofz lat dwudziestych, pod podzwaniaj�cymi �yrandolami w sty-lu art-deco. HotelArizona Biltmorezaprojektowany zosta� w po�owie lat dwudziestych przez Franka Lloyda Wrighta.Wyzywaj�conowoczesny, ulubione miejsce spotka� zna-nych i bogatych Ameryki Epoki Jazzu.Z solidnymidomkami z gotowych element�w w ogrodach kwiatowych, restauracjami okasetonowychstropach, z fontannami w sty-lu deco i r�cznie tkanymi dywanami ogeometrycznych wzorach. Iw�a�nie tu j� zna-laz�, otoczon� tym ca�ym dekadenckim splendorem � grub�(przynajmniej stoosiem-dziesi�t pi�� funt�w) tak jak j� sobie wyobra�a�, w liliowej,plisowanej, popelinowej su-kience, o sk�rze jak mleko. Jej rudo-br�zowe w�osy z siwymi pasmami zaczesaneby�y staranniedo ty�u i podpi�te grzebykami z dala od twarzy. Gdyby pozosta�a platynow�blondynk� albofarbowa�a w�osy henn� na rudo, zamaskowa�aby si� lepiej. On jednak zawsze by�pewien, �e gdyj� znajdzie, oka�e si� brunetk�. I tak by�o. Na twarzy nie mia-�a widocznych�lad�w pooperacjach plastycznych. Dla ka�dego innego oty�o�� zmie-4ni�a j� na tyle, i� zabieg chirurgiczny sta� si� niepotrzebny. Dla ka�dego,lecz nie dla ko-go�, ktosp�dzi� dwadzie�cia lat swego �ycia na studiowaniu fotografii, rysunk�w i gli-nianych podobiznjej twarzy i g�owy we wszystkich mo�liwych uj�ciach i w ka�dym ro-dzajuo�wietlenia. Jejopuchni�te oczy przypomina�y mongoidalne szparki. Dorobi�a si� g��bokiegopodw�jnegopodbr�dka. Prawdopodobnie uwierzy�a, �e gdy tylko powr�-ci do swej zwyk�ej,pozbawionejuroku postaci z kt�r� si� urodzi�a, b�dzie bezpieczna. Nieznana, niechcianasierota, brzydkiekacz�tko, kt�rego nikt nie chcia� zaadoptowa�. Brak przebieg�o�ci zdradza� j�przez ca�e �ycie.Teraz zdemaskowa� j� znowu. Usiad� naprzeciwko niej, ca�kiem blisko,zak�adaj�c jedn� nog� nadrug�, zapali� pa-pierosa i j� obserwowa�. Nawet je�eli to zauwa�y�a, nieda�a tego po sobiepozna�. S�-czy�a swoj� Mimoz�, bawi�a si� z�ot� obr�czk� na serdecznym palcu iod czasu docza-su spogl�da�a w kierunku rozsuwanych drzwi prowadz�cych do trawnik�w,bungalo-w�w iol�niewaj�cego blasku popo�udniowego s�o�ca; a raz u�miechn�a si� do trzylet-niego,jasnow�osego angielskiego ch�opca, kt�ry przebieg� obok niej, wo�aj�c mamusi�.Smutny, uleg�yu�miech, jaki pos�a�aby ka�da pi��dziesi�cioletnia kobieta, bezdzietna, potrzech ma��e�stwachskazana na dalsz� samotno��, gdy� by�a uciekinierem przed ze-mst� dalekostraszniejsz� ni�sprawiedliwo��. Kelnerka serwuj�ca drinki w�a�nie rozpocz�a swoj� zmian�.Podesz�a do niego iza-pyta�a, czego sobie �yczy. Zastanawia� si� chwil� i powiedzia�: � Bud itroch� orzesz-k�w �g��wnie dlatego, �e zam�wienie piwa, tego staromodnego trunku baseballo-wychboisk,wydawa�o si� stosowne przy takiej w�a�nie okazji. Mo�e by� to uk�on w kie-runkuJoe DiMaggio.Dziwi� si�, jak mog�a to wszystko znosi�, wiedz�c �e Joe DiMag-gio k�ad�regularnie r�e nagrobie w Westwood. Przetar� oczy, zaci�gn�� si� papiero-sem, a wspomnieniaminionychdwudziestu lat wraca�y, wype�niaj�c sal� koktajlow� jak grupa nieproszonychgo�ci. Nazywa� si�Henry Friend i zacz�� jej szuka� w dwa tygodnie i dwa dni po swoichtrzydziestych �smychurodzinach. Teraz mia� pi��dziesi�t osiem lat. By� o dwa lata od niej starszy:naznaczonyzmarszczkami m�czyzna, o oczach przymru�onych, jak przy uporczywych b�lachg�owy. Mia�nos niczym ziemniak i zwisaj�ce lu�no d�onie. Henry Friend nie mia� przyjaci�,a z rodziny �tylko starszego brata w Bend, w stanie Ore-gon. Sp�dza� �ycie w hotelach,pensjonatach,przyczepach campingowych i schroni-skach, czasami w ramionach wd�w, dziwek lubsamotnych�on, gdzie� na �rodkowym Zachodzie, za wyblak�ymi siatkowymi zas�onami wsypialniach. Pali�Winstony, czyta� �Playboya� i �Guns and Ammo� i dla pozy je�dzi� Fordem �.underbirdLandau�, rocz-nik 1969. Pra� swoje slipki w hotelowych umywalkach w proszku zma�ychtorebeczek, przydzielanych go�ciom i rozmawia� sam ze sob� przed hotelowymilustrami. By�kie-dy� fachowcem (co jest do�� �agodnym okre�leniem zawodowego mordercy),prawdo-podobnie najlepszym ze swego pokolenia. Ale cz�sto zastanawia� si�, czy podwudziestu45latach jeszcze co� z tego mu pozosta�o. Rubinowy Jack powiedzia� mu kiedy�:�Mo�eszmy�le�, �e jeste� najwi�kszy. Ale tw�j talent mo�e znikn�� jednej chwili wjakiej� toale-cie, naprzyk�ad kiedy b�dziesz my� swoje cholerne r�ce�. Rubinowy Jack. Henry ci�gleu�miecha� si� dosiebie my�l�c o Jack�u i jego trafnym pseudonimie. Rubinowy Jack, czyliCzerwony Jack.Czerwony jak krew. Przez te wszyst-kie lata nikt si� nie zorientowa�, a�cz�owiek zastanawia� si�co w�a�ciwie robili, zarabia-j�c na �ycie, ludzie z FBI, oczywi�cie pozapi�owaniem paznokci,chodzeniem na senac-kie przyj�cia i walk� o gabinety z wi�cej ni� jednym oknem.PieprzonyJack. Sko�czy�a swoj� Mimoz� zbyt szybko, jak kobieta, kt�ra musi konieczniesi� na-pi�. Zachwil� b�dzie pr�bowa�a przywo�a� kelnerk�, �eby zam�wi� nast�pnego drinka.Henry niewiedzia�, �e przychodzi�a tu zawsze o pi�tej po po�udniu i wypija�a trzy, cza-sami cztery kolejki,zawsze sama. Sama, po tym wszystkim co si� wydarzy�o. By�a teraz grub�matron� w �rednimwieku, wiod�c� samotne �ycie w salonach pi�kno�ci, �ycie wyznaczane nieudanymidietamiodchudzaj�cymi i lektur� �. e Price is Right�. Odezwa� si� do niej g�o�no:�Przepraszam, ale niemog� tego nie powiedzie�. Pani przypomina mi kogo�. Spojrza�a w jego kierunku izamruga�aoczami. Jej umys� by� skoncentrowany wy-��cznie na przywo�aniu kelnerki. �S�ucham? Czy panm�wi do mnie? � zapyta�a. � Przepraszam � u�miechn�� si�. � Nie chcia�em paniprzestraszy�. Ale przypomi-na mi pani kogo�. A� nie mog� uwierzy� w takiepodobie�stwo. Znowu spojrza�a na niego tymi swoimi ma�ymi szparkowatymi oczami.Podesz�ado niej kelnerka i zapyta�a:� Jak si� pani miewa, pani Schneider? Czy mamprzynie�� jeszczejedn� Mimoz�?� Czy mo�e pani zapisa� jedn� na m�j rachunek? � zaproponowa�Henry. PaniSchneider nic nie powiedzia�a, tylko spogl�da�a to na Henry�ego, to nakelnerk�, jakbypodejrzewa�a, �e co� si� mi�dzy nimi dzieje, �e chc� sobie z niej zakpi�. ��mia�o, jeszcze jedn�Mimoz�. A dla mnie jeszcze jeden Bud � powiedzia� Hen-ry. Kiedy kelnerkapodesz�a do baru,wzi�� swoje piwo i usiad� obok pani Schneider, tak aby jej nie kr�powa�, alejednak do�� blisko.Pocz�stowa� j� Winstonem, ale potrz�sn�-�a tylko g�ow�. � Rzuci�am palenie.M�j lekarznalega�. � Wygl�da pani ca�kiem dobrze. Rzek�bym, wr�cz kwitn�co. Po�o�y�ar�k� napiersiach. � Musz� uwa�a� na serce, to wszystko. Nic powa�nego. Ale lepiejnie pali�. � Czyb�dzie pani przeszkadza�o, je�eli zapal�?� Wol�, �eby pan tego nie robi�.67Wsun�� papierosy z powrotem do pude�ka. � W takim razie dobrze, nie b�d�.Zapad�ok�opotliwe milczenie. Pani Schneider spojrza�a w kierunku rozsuwanych drzwi.Na zewn�trz, wupale, nakrywano stoliki rypsowymi obrusami i ustawiano ja-skrawo��te parasolenaweekendowy Jarmark Wielkanocny. Boy hotelowy przeszed� z trzema wielkimidrewnianymikr�likami pod pach�: zielonym, bia�ym i czerwonym. � Zostaje pan przez �wi�ta?� zapyta�aHenry�ego. � Nie wiem. To zale�y. Chcia�bym. � Jest pan tutaj w interesach,prawda?Przytakn��. � Tak. Motorola � pokiwa� g�ow� potakuj�co. � Domy�li�am si�tego �u�miechn�a si�. � Je�eli nie Mafia, to musi by� Motorola. Dwa du�e M wPhoenix. Mamna... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mirabelkowy.keep.pl