[ Pobierz całość w formacie PDF ]
RYSZARD KAPU�CI�SKIiMPERIUMCZYTELNIK, WARSZAWA 1999Ok�adk� i kart� tytu�ow� projektowa�Andrzej Heidrich(C) Copyright by Ryszard Kapu�ci�ski, Warszawa 1993Spis tre�ciPrzedmowaI. Pierwsze spotkania (1939-1967)Pi�sk, 39Transsyberyjska, 58Po�udnie, 67II. Z lotu ptaka ( 1989-1991)Trzeci Rzym�wi�tynia i pa�acPatrzymy. p�aczemyCz�owiek na asfaltowej g�rzeUcieczka przed samym sob�Workuta, zamarzn�� w ogniuJutro bunt Baszkir�wMisterium rosyjskieSkacz�c przez ka�u�eKo�yma, mg�a i mg�aKreml: czarodziejska g�raPu�apkaAzja �rodkowa, zag�ada morzaPomona miasteczka DrohobyczPowr�t do rodzinnego miastaIII. Ci�g dalszy trwa (1992-1993)Ci�g dalszy trwaPrzedmowa- czyli, �e to s� dziwy; i to wszystko si� sk�adana obraz --ImperiumAndriej Bie�yjRosja wiele widzia�a w ci�gu tysi�ca lat swoichdziej�w. jednego tylko nie widzia�a Rosja przeztysi�c lat - wolno�ci.Wasilij GrossmanTera�niejszo�� jest czym�, co nas wi��e. Przy-sz�o�� tworzymy sobie w wyobra�ni. Tylkoprzesz�o�� jest czyst� rzeczywisto�ci�.Simone WeilW Rosji ca�a energia artysty powinna by� skie-rowana na pokazanie dw�ch si�: cz�owieka iprzyrody. Z jednej strony s�abo�� fizyczna, ner-wowo��, wczesne dojrzewanie seksualne, na-mi�tne pragnienie �ycia i prawdy, marzenia oszerokiej jak step dzia�alno�ci, pe�na niepoko-ju analiza, niedostatek wiedzy przy wysokichwzlotach my�li, a z drugiej - bezkresna r�wni-na, surowy klimat; surowy, szary nar�d z jegoci�k�, ponur� histori�, tatarszczyzna, czynow-nictwo, ciemnota, bieda, wilgotny klimat stolic,apatia s�owia�ska itp. Rosyjskie �ycie tak m��ciRosjanina, �e ten si� pozbiera� nie mo�e, m��cijak tysi�cpudowy kij.Antoni CzechowZasadnicze wra�enie, jakie odnie�li�my poprzyjrzeniu si� sytuacji w Rosji - to obraz ol-brzymiego, nie daj�cego si� naprawi� KRachu.Historia nie zna�a jeszcze tak gigantycznej ka-tastrofy.H. G. Wells,1920Przygoda Zwi�zku Radzieckiego jest najwi�-kszym do�wiadczeniem i najwa�niejszym za-gadnieniem ludzko�ci.Edgar MorinRosja zwymiotowa�a t� ohyd�, kt�r� j� karmio-no.Fiodor DostojewskiUstr�j, jaki nami rz�dzi, to po��czenie starejnomenklatury, rekin�w finansjery, fa�szywychdemokrat�w i KGB. Tego nie mog� nazwa�demokracj�-to wstr�tna, nie maj�ca preceden-su w historii hybryda, o kt�rej nie wiadomo, wjakim kierunku b�dzie si� rozwija�... [ale] je�liten sojusz zwyci�y, b�d� nas eksploatowa� nieprzez 70, ale przez 170 lat.Aleksander So��enicyn,1992Co� tam si� rozja�ni�o, ale co� nadal pozostajeniejasnym.W�adimir WojnowiczKsi��ka ta sk�ada si� z trzech cz�ci:, Cz�� I nazywa si� "Pierwsze spotkania (1939-1967)" i jestrelacj� z moich dawnych pobyt�w w Imperium. Opowiadam wniej o wkroczeniu wojsk sowieckich do mojego rodzinnegomiasteczka na Polesiu (dzi� jest tam Bia�oru�), o podr�y przezza�nie�on� i bezludn� Syberi�, o wyprawie na Zakaukazie i dorepublik �rodkowej Azji, a wi�c do obszar�w b. ZSRR pe�nychegzotyki, konfLikt�w i osobliwej, pe�nej emocji i sentyment�w' atmosfery.Cz�� ii nazywa si� "Z lotu ptaka (1989-1991 )" i zdajespraw� z kilku moich d�u�szych w�dr�wek po rozleg�ej ziemiImperium, jakie odby�em w latach jego schy�ku i ostatecznego' rozpadu (ostatecznego w ka�dym razie w tej formie, w jakiejistnia� do roku 1991). Podr�e te odbywa�em sam, omijaJ�coficjalne instytucje i trasy, a szlak tych wypraw prowadzi� odBrze�cia (granica b. ZSRR z Polsk�) do Magadanu nad Pacy-fikiem i od Workuty za Ko�em Polarnym do Termezu (granicaz Afganistanem). W sumie jakie� 60 tysi�cy kilometr�w.; Cz�� iii nazywa si� "Ci�g dalszy trwa (1992-1993)" i jestto zbi�r refleksji, uwag i notatek powsta�ych na marginesiemoich podr�y, rozm�w i lektur.Ksi��ka jest napisana polifonicznie, to znaczy przewijaj� si�przez jej stronice postacie, miejsca i w�tki, kt�re mog� powra-ca� kilkakrotnie w r�nych latach i kontekstach. Wbrew jednakzasadzie polifonii, ca�o�� nie ko�czy si� wy�sz� i ostateczn�syntez�, lecz przeciwnie - dezintegruje si� i rozpada, a todlatego, �e w trakcie pisania ksi��ki rozpadowi uleg� jej g��wnyprzedmiot i temat - wielkie mocarstwo sowieckie. Na jegomiejsce powstaj� nowe pa�stwa, a w�r�d nich-Rosja, ogrom-ny kraj, zamieszkany przez nar�d, kt�ry od wiek�w o�ywia�a iednoczyfa ambicja imperialna.Ksi��ka ta nie jest ani histori� Rosji i by�ego ZSRR, anihistori� narodzin i upadku komunizmu w tym pa�stwie, ani te�podr�cznym kompendium wiedzy o Imperium.jest ona osobist� relacj� z podr�y, jakie odby�em po wiel-kich obszarach tego kraju (czy raczej - tej cz�ci �wiata),staraj�c si� dotrze� tam, gdzie mi pozwoli�y czas, si�y i mo�li-wo�ci.Pierwsze spotkania(1939-1967)Pi�sk 39Moje pierwsze spotkanie z Imperium odbywa si� przy mo-�cie ��cz�cym miasteczko Pi�sk z Po�udniem �wiata. jest ko-niec wrze�nia 1939. Wsz�dzie wojna. P�on� wioski, ludziechowaj� si� przed nalotami po rowach i lasach, gdzie mog�,szukaj� ratunku. Na naszej drodze le�� zabite konie. Chceciejecha� dalej, radzi jaki� cz�owiek, musicie usun�� je na bok. Ileprzy tym mitr�gi, ile potu: martwe konie s� bardzo ci�kie.T�umy uciekaj�cych, w pyle, w kurzu, w panice. Po co imtyle tobo�k�w, tyle walizek? Po co tyle czajnik�w i garnk�w?Dlaczego tak z�orzecz�? Dlaczego bez przerwy o co� pytaj�?Wszyscy gdzie� id�, jad�, biegn� - nie wiadomo dok�d. Alemoja mama wie, dok�d. Mama wzi�a za r�k� moj� siostr� imnie i we tr�jk� idziemy do Pi�ska, do naszego mieszkaniaprzy ulicy Weso�ej. Wojna zasta�a nas ko�o Rejowca, na wa-kacjach u wujka, wi�c teraz musimy wr�ci� do domu. Tutti acasa!Ale kiedy po dniach w�dr�wki jeste�my blisko Pi�ska,kiedy z daleka wida� ju� domy miasta, drzewa pi�knego parkui wie�e ko�cio��w, na drodze przy samym mo�cie wyrastaj�nagle marynarze. Ci marynarze maj� d�ugie karabiny i ostre,kolczaste bagnety, a na okr�g�ych czapkach - czerwone gwiaz-dy. Kilka dni temu przyp�yn�li tu a� z Morza Czarnego, zatopilinasze kanonierki, zabili naszych marynarzy, a teraz nie chc�wpu�ci� nas do miasta. Trzymaj� nas na odleg�o��, nie rusza�si�! krzycz� i mierz� z karabin�w. Mama, a tak�e inne kobietyi dzieci - bo zebrali nas ju� ca�� gromad� - p�acz� i prosz� olito��. Wo�ajcie o lito��, b�agaj� nas nieprzytomne ze strachumamy, ale co my, dzieci, mo�emy jeszcze zrobi�, i tak ju� oddawna kl�czymy na drodze, szlochamy i wyci�gamy w g�r�ramiona.Krzyk, p�acz, karabiny i bagnety, w�ciek�e twarze spoco-nych i z�ych marynarzy, jaka� furia, jaka� groza i niepoj�to��,to wszystko jest tam przy mo�cie nad Pin�, w tym �wiecie, wkt�ry wkraczam maj�c siedem lat.W szkole od pierwszej lekcji uczymy si� alfabetu rosyjskie-go. Zaczynamy od litery "s". Jak to od "s"? pyta kto� z g��biklasy. Przecie� powinno by� od "a"! Dzieci, m�wi zgn�bionymg�osem pan nauczyciel (kt�ry jest Polakiem), sp�jrzcie naok�adk� naszej ksi��ki. Jaka jest pierwsza litera na tej ok�adce?"S"! Petru�, kt�ry jest Bia�orusinem, mo�e przeczyta� ca�ynapis: Stalin "Woprosy leninizma". jest to jedyna ksi��ka, zkt�rej uczymy si� rosyjskiego, jedyny egzemplarz tej ksi��ki.Na sztywnej ok�adce, pokrytej szarym lnianym p��tnem, du�e,z�ocone litery.ODCHODZ�C OD NAS, TOWARZYSZ LENIN NAKA-ZA� NAM duka w pierwszej �awce pokorny i cichy W�adzio.Lepiej nie pyta�, kto to by� Lenin. Wszystkie mamy zd��y�yju� nam powiedzie�, �eby o nic nie pyta�. Zreszt� te ostrze�enianie by�y nawet potrzebne. Nie umiem tego okre�li�, nie umiempowiedzie� sk�d si� to bra�o, ale w powietrzu by�o co� taktrwo�nego, tak napi�tego i ci�kiego, �e miasto, w kt�rymdawniej hasali�my w najdzikszy i najweselszy spos�b, sta�o si�nagle podst�pnym i niebezpiecznym polem minowym. Bali-�my si� nawet g��biej odetchn��, �eby nie spowodowa� wybu-chu.Wszystkie dzieci b�d� nale�a�y do Pioniera! Kt�rego� dniazaje�d�a na podw�rko szkolne samoch�d, z kt�rego wysiadaj�panowie w b��kitnych mundurach. Kto� m�wi, �e to NKWD.Co to jest NKWD, nie bardzo wiadomo, ale jedno jest pewne,�e je�li starsi wymawiaj� t� nazw�, zni�aj� g�os do szeptu.NKWD musi by� najwa�niejsze, poniewa� ich mundury s�eleganckie, nowe, jakby prosto spod ig�y. Wojsko chodzi ob-darte, zamiast plecak�w maj� p��cienne woreczki, najcz�ciejpuste, zwi�zane byle jakim kordonkiem, i buty chyba nigdy w�yciu nie czyszczone, natomiast je�eli idzie kto� z NKWD, nakilometr bije od niego b��kitna �una.Ot� ci z NKWD przywie�li dla nas bia�e koszule i czerwo-ne chusty. Je�eli b�d� wa�ne �wi�ta, m�wi wystraszonym ismutnym g�osem pan nauczyciel, ka�de dziecko przyjdzie wtej koszuli i chu�cie. Przynie�li te� i rozdali nam pud�o znacz-k�w. Na ka�dym znaczku by� portret innego pana. jedni mieliw�sy, a inni - nie. jeden pan mia� br�dk�, a dw�ch nie mia�ow�os�w. Dw�ch albo trzech nosi�o okulary. jeden z NKWDchodzi� od �awki do �awki i rozdawa� znaczki. Dzieci, powie-dzia� pan nauczyciel g�osem, kt�ry przypomina� d�wi�k puste-go drewna, to s� wasi przyw�dcy. Przyw�dc�w by�o dziewi�-ciu. Nazywali si�: Andrejew, Woroszy�ow, �danow, Kagano-wicz, Kalinin, Mikojan, Mo�otow, Chruszczow. Dziewi�tymprzyw�dc� by� Stalin. Znaczek z jego portretem by� dwa razywi�kszy od pozosta�ych. Ale to by�o zrozumia�e. Pan, kt�rynapisa� tak grub� ksi��k� jak "Woprosy leninizma" (z kt�rejuczyli�my si� czyta�), powinien mie� znaczek wi�kszy ni�inni.Znaczki przypina�o si� na agrafce, po lewej stronie, tamgdzie starsi nosz� medale. Ale wkr�tce powsta� problem-zabrak�o znaczk�w. Idea�em, a nawet niemal obowi�zkiem,by�o nosi� wszystkich przyw�dc�w, z du�ym znaczkiem Sta-lina jako otwieraj�cym kolekcj�. Tak r�wnie� polecali ci zNKWD: trzeba nosi� wszystkich! Tymczasem okaza�o si�, �ekto� ma �danowa, a nie ma Mikojana, albo - kto� ma dw�chKaganowicz�w, a nie ma Mo�otowa. Janek przyni�s� jednegodnia a� czterech Chruszczow�w, kt�rych wymieni� ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mirabelkowy.keep.pl